Prac ciąg dalszy. Wziąłem się za przygotowanie detali, które zostaną doklejone po zakończeniu prac lakierniczo-kalkarskich. Właściwie wszystkie przeszły poważną modyfikację w stosunku do fabrycznych części:


Koła podwozia głównego z zestawu były trochę za małe i dość paskudnie wykonane, w związku z czym zostaną zastąpione idealnie pasującymi kołami z modelu Su-24 Italeri.
Zastępstwa dla kół podwozia przedniego niestety nie znalazłem, ale przy okazji trafiłem na kolejną niemiłą niespodziankę - w moim zestawie nie było błotnika kół przednich (ze zdjęć wynika, że brakowało go na wyprasce od początku). W związku z tym musiałem wykonać ten element od podstaw. Wyszło całkiem przyzwoicie - tu w powiększeniu:

Kolejne prace dotyczyły uzbrojenia rakietowego. Pociski też przeszły modyfikację, bo Condor dał całkiem "gołe rury". Na dole zdjęcia, dla porównania wielkości, AIM-9 Sidewinder w tej samej skali

W międzyczasie model otrzymał błyszczący podkład pod kalkomanie:

I właśnie "okalkowaniem" zajmę się w następnej kolejności.
Edit 27.01.2012:
"Pokolorowane" pociski rakietowe:

Model dostał kalki. Kalkomanie Authentic Decals okazały się być bardzo niewdzięcznym materiałem. Po pierwsze - rozpadały się po namoczeniu (bezbarwny podkład był zbyt cienki). Rozwiązaniem okazało się pokrycie całego arkusza warstwą Microscale Liquid Decal Film - niestety po tym zabiegu trzeba dokładnie wycinać każdą kalkę z osobna. Ale jakoś poszło. Po drugie - myślałem, że z racji takiej delikatności kalkomanie bez trudu poddadzą się działaniu płynów Set i Sol. Pomyliłem się - dopiero dwukrotne krycie Hypersolem Agamy dało jakie takie efekty, ale i tak część kalek miało tendencję do srebrzenia (mimo błyszczącego podkładu). W wielu przypadkach potrzebny był retusz. Obrobione już kalki z napisami eksploatacyjnymi wydały mi się zbyt kontrastowe (tzn. za bardzo było je widać, podczas gdy na oryginalnym samolocie są ledwo widoczne). Problem ten rozwiązałem pokrywając napisy bardzo rozcieńczoną warstwą farby bazowej - dzięki temu bardzo się stonowały i nabrały bardziej realistycznego wyglądu.
Po zakończeniu tych wszystkich zabiegów (a ładne kilkadziesiąt godzin to zajęło) model ponownie pokryłem lakierem błyszczącym i przystąpiłem do "łoszowania". Nie chciałem zbyt brudzić samolotu, więc ograniczyłem się do zaznaczenia linii podziału blach i wgłębień. Na poniższych zdjęciach - góra MiGa w trakcie "wash`a" i dół samolotu już po tej operacji:

Teraz pozostały lekkie poprawki lakiernicze, a następnie pokrycie całości bezbarwnym lakierem matowym, co za chwilę uczynię.